Tylko nie Ave Maria!!! – co zagrać na ślubie?

No właśnie – jeśli nie Ave Maria, to co? Wiadomo, chcemy, aby nasz ślub był wyjątkowy, oryginalny i niezapomniany; żeby muzyka była „nasza”, ta bliska sercu, ulubiona…

Pozwolę sobie tutaj na małą anegdotkę, z życia rodzinnego:

Ślub kuzyna. Gram na nim, bo oczywiście kto, jak nie ja Kuzyn ma wizję – na wejście do kościoła ma zabrzmieć Metallica „Master of puppets”. Kuzyn chce sprawić przyjemność ukochanej, bo to piosenka, przy której się poznali na koncercie powyższego zespołu.

Hmmm, myślę sobie: „Kościół, master of puppets i moje solo-skrzypce…. To się nie może udać” 😉 Dzielę się moimi wątpliwościami z kuzynem, ale on nie daje za wygraną. Ma swoją wizję i wierzy, że będzie doskonale. Próbuję sobie wyobrazić, jak moje skrzypce zastąpią brzmienie całego metalowego zespołu z wokalistą włącznie, ale przekracza to moje zdolności (skądinąd całkiem niezłe). W desperacji postanawiam zrezygnować z zaszczytnego przywileju grania na ślubie kuzyna i proponuję mu znajomy zespół w zamian. Niestety, kuzyn słusznie stwierdza, że jeśli nie zagram ja, to Babcia się obrazi, Mama się wkurzy, a Tata wydziedziczy… Tak więc jestem w sytuacji bez wyjścia. Zaczynam więc pracę nad dziełem muzycznym pt. aranżacja utworu „Master of puppets” na skrzypce solo. Kompromisem ma być „Ave Maria” na komunię 😉

Dzień przed ślubem kontaktuję się z organistą, który również będzie grał na ślubie kuzyna. Ustalamy repertuar, półgębkiem wspominam, że na wejście to ja zagram taki utwór na skrzypce solo. Organista mówi, że niech będzie, byle szybko i byle ksiądz za długo nie czekał. Na Ave Maria kręci nosem – że nieliturgiczne, że maryjne, a takich się nie gra w trakcie Eucharystii. Ostatecznie osiągamy konsensus i wszystko wydaje się załatwione. Aczkolwiek w nocy przed ślubem nie mogę zasnąć przez tą nieszczęsną Metallicę.

W dniu ślubu – niespodzianka! – kościół okazuje się być małą, drewnianą kapliczką, w której mieszczą się tylko ksiądz, organista, Państwo Młodzi i świadkowie. Jakieś 3 metry kwadratowe przestrzeni 😉 Reszta gości uczestniczy w ceremonii stojąc na zewnątrz.

Godzina zero wybija, więc zaczynam moje wykonanie. Początek utworu brzmi jak coś między zgrzytaniem, strojeniem instrumentu, a wczesnym Lutosławskim. Jednocześnie toczę niezauważalną walkę z przestrzenią – robię wszystko, żeby smyczkiem nie strącić obrazu, który wisi na ścianie, w którą uderzam za każdym razem, gdy ręka biegnie w dół, albo, co gorsza, nie uderzyć organisty, którego łysina błyszczy tuż pod moim łokciem. Niestety, nie mam szans dojść do momentu utworu, w którym z tego chaosu wyłoni się w miarę rozpoznawalna melodia, bo wskutek niewielkiej przestrzeni Państwo Młodzi jednym krokiem przechodzą od wejścia pod ołtarz, a ksiądz tip-topem z zakrystii na ołtarz. Po tym manewrze (jakieś 3 sekundy) wszyscy, z organistą na czele, patrzą na mnie znacząco, więc kończę utwór. Chwila konsternacji i już zaczyna się msza. Ave Maria na komunię brzmi bardzo dobrze, ale i tak na koniec organista nie odzywa się do mnie ani słowem, ksiądz wychodzi z kaplicy naburmuszony, a ja coś czuję, że w tym kościele już mi więcej nie będzie dane zagrać 😉

W trakcie wesela słyszę wiele miłych słów na temat „mojego” Ave Maria i ani słowa na temat Master of puppets….

Ten przykład, który od kilku lat krąży w rodzinie jako śmieszna anegdotka, pokazuje, jak doskonale można się niedopasować do sytuacji 😉

Jeśli bierzemy ślub kościelny:

Warto pamiętać, że jest to ceremonia, która ma własne prawa i zasady. Wielu księży i organistów wymaga, aby utwory wykonywane w trakcie Mszy miały charakter liturgiczny. W nieco bardziej liberalnych parafiach nie ma problemu z zagraniem utworów przyjętych zwyczajowo (czyli wspomniane wcześniej „nieliturgiczne” Ave Maria) czy nawet utworów muzyki klasycznej, filmowej, ale dopasowanej do ceremonii (np. temat z filmu Misja czy Kanon Pachelbela)

Jeśli bierzemy ślub cywilny

W tym przypadku raczej nie ma żadnych ograniczeń w wyborze repertuaru i możemy wybrać dowolne utwory aczkolwiek w tym przypadku musimy mieć na uwadze fakt, że ceremonia cywilna trwa krótko (maksymalnie 15 minut), więc wybrane utwory też nie mogą być zbyt długie, aby można było je ładnie wkomponować w przebieg uroczystości.

W obu okolicznościach warto dostosować wybrane utwory do składu muzyków, który zagra na naszej ceremonii lub na odwrót – jeśli bardzo zależy nam na konkretnym utworze, znajdźmy taki zespół/skład, który będzie mógł go wykonać. Zawsze więc pytajmy przy pierwszym kontakcie z muzykami jaki skład zespołu będzie najlepszy do wykonania konkretnego utworu.

 

Po listę konkretnych utworów zapraszam na naszą stronę:

O tutaj: http://spiewajaceskrzypce.pl/?page_id=9

Najnowsze komentarze

Posted in Anegdotki, Opisy uroczystości, Porady.

2 Comments

  1. Pingback: Wietrzne zaręczyny | Śpiewające Skrzypce

  2. Pingback: Nietypowe piosenki na ślub

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *